niedziela, 1 września 2013

" BDF FREI !!!"

Zastanawiało Was - nocnych uczestników niemieckich autostrad, dlaczego "większość" ( bo oczywiście nie wszyscy ) kierowców ciężarówek jeździ jakby mieli uprawnienia " kamikaze"? Stwierdzenie to dotyczy kontenerowców i lodówek, choć czasem plandeka - " pershing " też się trafi. Oczywiście, ten kto nigdy nie miał styczności z transportem powie: bo to banda idiotów nie umiejąca jeździć!  Drugą teorią jest stwierdzenie że: "oni" to zawalidrogi i wykolejeńcy, którzy nie mieli co innego w życiu do zrobienia i poszli pracować na ciężarówkach. Jedni i drudzy śmiało powiedzą: Najlepiej by było, gdyby ciężarówki zniknęły z dróg!  Taki jest pogląd większości kierowców osobówek. Ciekawe jakbyście wtedy zakupy robili?  Odpowie nie jeden z zainteresowanych i szufladkowanych według takich stereotypów. Ale nie obrażając nikogo już tłumaczę o co chodzi z tym hasłem.
Wśród kierowców przewożących BDF / WAB  jest powiedzonko BDF  FREI  i jak z języka niemieckiego wynika w luźnym tłumaczeniu bedeefom wolno. Powiedzonko wzięło się z oznakowań drogowych, które w niemczech można znaleźć na każdym kroku.
Kierowcy przerobili sobie oczywiście znaczenie znaku i dopasowali do swoich potrzeb.Głównym znaczeniem jest fakt, że gdzie ciężarówka nie może tam bdf wjedzie.Ale to nie koniec znaczenia tego powiedzonka.Następne i najbardziej używane w praktyce jest zakaz wyprzedzania przez ciężarówki. I znów swoje zastosowanie ma hasło : bedeefom wolno. Kolejnym z praktycznych zastosowań bdf frei jest prędkość z jaką poruszają się ciężarówki. Wiadomo, przepisy stanowią 80 km/h na autostradzie 60km/h poza. Ile razy widzieliście że ciężarówka przed wami jedzie szybciej? Pewnie nie raz. A w nocy to potrafią nawet 1 km/h. Jak najbardziej, również bierze zastosowanie opisywane przezemnie powiedzenie.Dlaczego tak jest?
Powód tego powiedzenia nie jest jednak już wcale taki prosty i lekkomyślny jak by się to wydawało. Każdy z was chce mieć rano ciepły chlebek na śniadanie, świeżą gazetkę do przeczytania i przedewszystkim dostępność asortymentu w sklepach.Jeżeli zamawiacie jakąś rzecz w internecie to chcecie ją najlepiej zaraz, no najpóźniej następnego dnia z samego rana!
Każdy z kierowców przewożących towar nocą tzw." Nietoperków ", wiezie dla Was towar. Ale niestety ten towar jest na czas! W każdą noc odbywają się "wyścigi" ciężarówek, ale nie z sobą - z czasem. Przykładowo : kierowcy wiozący " puszki " z logo DHL mają liczony czas przejazdu ze średniej 80 km\h + 15 minut zapasu tzn, (80 km = 1 godzina jazdy).Według przepisów kierowca może najdłużej jechać 4:30 min to daje 360 km, czyli  łatwo już zaóważyć że na prostej drodze i bez ruchu to nic trudnego - więc po co gnać?A ile jest prostych jak stół autostrad ( to nie Holandia). Każde zwolnienie, każda przeszkoda na drodze, ba nawet zjazd i wyjazd na parking w celu wykonania "pauzy"  to stracony cenny czas. A przecież nie wszyscy to "wyścigowcy", są kierowcy np Hermes`a,  którzy posiadają takiego zapasu już powyżej jednej godziny.Nie mają powodów się aż tak bardzo spieszyć i wtedy chcąc - nie chcąc zwalniają tych "kamikaze". Zjawisko uzupełnia coraz większa liczba szefów firm transportowych, która ogranicza prędkość kierowcom do 85km\h - i wtedy siadaj i płacz! Przy takich czasach można przejechać z czystej matematyki licząc :45 km mniej w porównaniu do ciężarówki jadącej 90km\h ( to tylko 5 "oczek mniej) .Jeżeli jest krótka trasa - OK, ale jeżeli mamy do przejechania 720 km.to ... jest problem bo braknie nam czasu na za/rozładunek na który też potrzebujemy cennych minutek. 
Wiele kierowców po prostu jest zmuszona do wyprzedzania na zakazach, jazdy w strefie objętej zakazem (gdyż tylko tędy idzie droga skracająca czas przyjazdu) i zjeżdżania z górek na tzw.      " hiszpana ". Dla niewtajemniczonych wyjaśnię że obecnie każda ciężarówka posiada blokadę prędkości i jedynym sposobem (bez majstrowania przy aucie) żeby jechać choć przez chwilę szybciej, jest "puszczanie" się z górki.Wiąże się to z ogromnym ryzykiem  bo: 40 tonowy skład zjeżdżający z górki z prędkością 100km\h. Nie jestem w stanie wyliczyć jaka to siła do zahamowania lub co gorsza do uderzenia, ale wiem że małej klasy auta samym podmuchem można "wrzucić" do rowu!  Ale zaraz -  powiecie - nikt im nie każe!   Niby jest w tym trochę racji ale każdy zarabia na życie jak może.Nikt przecież Ci nie powie - masz jechać bo jak nie to pożegnaj się z pracą. Ale legalne środki przymusu też istnieją i nikomu to nie przeszkadza. Mowa jest tu o PREMIACH dla kierowców i karach ponoszonych przez firmy transportowe (które nie dowiozły ładunku na czas). Oczywiście szefowie nagradzają lub każą premią "nietoperków" (i nie tylko), których przynajmniej  1/3 wypłaty to premia. Kto z Was odważy się przynieść do domu, powiedzmy pół wypłaty mniej i powiedzieć swojemu dziecku, że "tatuś w tym miesiącu nie ma za dużo pieniążków i będziemy jedli chleb z masełkiem bo na wędlinkę nie starczy"? Więc dzięki takim LEGALNYM środkom "motywującym", które występują w całej Europie niezależnie od kraju w jakim się pracuje - kierowca ma do wyboru złamać przepisy lub zarobić na życie i wybiera to drugie. A powiedzenie BDF FREI nabiera podwójnego znaczenia.Wielkiego ryzyka związanymi z niebezpieczną jazdą i mandatami a z drugiej walką z czasem oraz chęcią zarobienia pieniędzy i możliwości kupienia dziecku wszystkiego co zapragnie(bo tatusia długo nie ma).
Więc jeśli zajadę Ci kiedyś drogę, kochany czytelniku, to nie trąb na mnie ani nie "migaj" na mnie "długimi". Pomyśl sobie że w tej ciężarówce jedzie też człowiek, który może właśnie dla Ciebie wiezie przesyłkę lub świeżą gazetę. A za dosłownie 2 minuty zjadę Ci z "Twojego" pasa i pojedziesz dalej 130 km\h i Tobie nie zrobi to żadnej różnicy bo zawsze możesz przyspieszyć - ja NIE . A ja dzięki twojej uprzejmości i tym 2 minutom zdążę na czas i oboje dostaniemy to co chcemy: Ty towar jaki potrzebujesz a ja pełną wypłatę dla swojej rodziny, którą będę rozpieszczał jak wrócę po czterotygodniowym pobycie poza domem !
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz